Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
trwało tak długo, że wreszcie skuliłem się i zasnąłem.

Obudziłem się nazajutrz w swoim łóżku. Byłem obrażony na matkę i zły na Krysię. Ojciec już nie spał. Wsunąłem się do niego pod kołdrę i chcąc zachować powagę osoby urażonej, powiedziałem naśladując głos i intonację Frołowa:

- Port Artur padł... To ten sukinsyn Stessel sprzedał nas Japończykom.

Ojciec parsknął śmiechem, ale natychmiast spoważniał i zapytał:

- Skąd wiesz?

- Czytałem w gazecie.

- Czytałeś? To może i teraz mi coś przeczytasz - powiedział biorąc z nocnego stolika "Moskowskije Wiedomosti".

Bez trudu przeczytałem kilka zdań. I dopiero wtedy ojciec ze zdumieniem stwierdził, że nie wiedżieć kiedy, sam nauczyłem
trwało tak długo, że wreszcie skuliłem się i zasnąłem.<br><br>Obudziłem się nazajutrz w swoim łóżku. Byłem obrażony na matkę i zły na Krysię. Ojciec już nie spał. Wsunąłem się do niego pod kołdrę i chcąc zachować powagę osoby urażonej, powiedziałem naśladując głos i intonację Frołowa:<br><br>- Port Artur padł... To ten sukinsyn Stessel sprzedał nas Japończykom.<br><br>Ojciec parsknął śmiechem, ale natychmiast spoważniał i zapytał:<br><br>- Skąd wiesz?<br><br>- Czytałem w gazecie.<br><br>- Czytałeś? To może i teraz mi coś przeczytasz - powiedział biorąc z nocnego stolika "Moskowskije Wiedomosti".<br><br>Bez trudu przeczytałem kilka zdań. I dopiero wtedy ojciec ze zdumieniem stwierdził, że nie wiedżieć kiedy, sam nauczyłem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego