Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
ot, tacy jak ja.
Następnego dnia zeszliśmy się znowu o tej samej porze w loggii. Widok z niej piękny na wąski i architektonicznie ciekawy podwórzec Biblioteki. Ale jak z krateru żar się z niego unosi. Oddychać nie ma czym. Powietrze gęste, ciśnie z góry, bo panuje sirocco. Biedny Piolanti w sutannie, pewnie tej samej na zimę i lato, dusi się. Pot mu ścieka z twarzy. Ociera go to chustką, to rękawem. Na mój widok wyciąga rękę. Mokra jest.
- A może by pan że mną zabrał się dziś do Lazaretto? proponuje. - Parę godzin poza Rzymem dobrze panu zrobi. Kładzie wielkie ręce na
ot, tacy jak ja.<br>Następnego dnia zeszliśmy się znowu o tej samej porze w loggii. Widok z niej piękny na wąski i architektonicznie ciekawy podwórzec Biblioteki. Ale jak z krateru żar się z niego unosi. Oddychać nie ma czym. Powietrze gęste, ciśnie z góry, bo panuje sirocco. Biedny Piolanti w sutannie, pewnie tej samej na zimę i lato, dusi się. Pot mu ścieka z twarzy. Ociera go to chustką, to rękawem. Na mój widok wyciąga rękę. Mokra jest.<br>- A może by pan że mną zabrał się dziś do Lazaretto? proponuje. - Parę godzin poza Rzymem dobrze panu zrobi. Kładzie wielkie ręce na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego