pozostawał w stosunkach. Wszedłem do hotelu. Wjechałem na taras, ten taras restauracyjny, tak pełen wspomnień. Usiadłem przy stoliku zacienionym jak i wszystkie inne płóciennym dachem, podszytym pnączami. I cieszyłem się widokiem sali, a zwłaszcza tym, że jeszcze wczoraj byłby to dla mnie widok przykry. Przy stolikach dość licznie czerniły się sutanny, z wypustkami fioletowymi albo bez wypustek, oraz również ciemne ubrania panów. Patrząc na nich myślałem z radością, że zbliża się dzień, w którym ojciec mój po staremu zasiądzie też w tej restauracji, <page nr=67> żeby omawiać i ubijać różne sprawy, wchodząc we wszystkie swoje dawne prawa starego klienta hotelu Palace Borromini oraz