płonących dzikim fanatyzmem -<br>Paragwaj jego jest ojczyzną.<br><br>Paragwaj! Tropikalne lasy,<br>bagniska wokół wielkich rzek,<br>to znów sawanna i pampasy,<br>gdzie przyczajony orkan legł,<br>który tu zowie się pampeiro.<br>Gdy z hukiem pędzi ponad prerią,<br>bydło na polach obszarnika<br>dostaje straszliwego bzika.<br>Tu tropikalne ptaki nocą,<br>gdy żądzą dyszą dżungli chaszcze,<br>swą migotliwą pieśń świergocą,<br>aligatorów kłapią paszcze,<br>ryk jaguara słychać w dali,<br>a na Parany mętnej fali<br>płynie zielona anakonda<br>i czujnym okiem w dal spogląda.<br><br>Opis ten z palca jest wyssany,<br>bo nie widziałem ja Parany,<br>Paranę, owszem, znam w Warszawie,<br>lokalik o niedobrej sławie,<br>gdzie bardzo już zużyte panie