oglądał fotografie i rysunki. Potem zrobił się jakiś smętny, nic do wieczora nie mówił, tylko włóczył się sam ze spuszczoną głową, a gdy przyszedł po kolacji do pokoju, położył się zaraz do łóżka, podparł głowę ramionami i milcząc wpatrywał się w swoje nogi, wystające spod kołdry. Dopiero przed samym zgaszeniem światła odezwał się smętnie, tęsknie i jakby do siebie:<br>- Z miłością to jest tak: leżysz w zimnym pokoju pod ciepłą kołdrą i jest ci dobrze, ale wcale specjalnie o tym nie wiesz, że jest ci dobrze. Jednak spróbuj wystawić nogę spod kołdry, zobaczysz od razu, jak ci było dobrze przedtem, i