ogląda toczącą się rzekę witalności, tak dostojną i tak świetną. Podziwia wieczne piękno i zdumiewającą harmonię życia w stolicach, harmonię tak opatrznościowo utrzymywaną w zgiełku ludzkiej swobody. Śledzi pejzaże wielkiego miasta, pejzaże z kamienia, pieszczone przez dymy albo smagane ciosami słońca. Cieszy się z pięknych ekwipażów, dumnych koni, z błyszczącej świeżości groomów, ze zręczności lokajów, z postawy falujących kobiet, z pięknych dzieci, szczęśliwych, że żyją i są dobrze ubrane, jednym słowem cieszy się z życia, które wypełnia wszechświat"</>. <q>„Ale wieczór nadchodzi. Jest to dziwna, niepewna godzina, gdy zamykają się zasłony nieba, gdy zapalają się miasta. Gaz plami purpurę zachodu. Uczciwi