los układał mozaiki nowych ludzkich spraw, dążeń, ambicyjek. Również i donosów.<br> Irenka prawie nie przywitała matki, zajęta bez reszty kruchymi ciastkami "na skwarkach". Gawlikowa kręciła ciasto przez maszynkę do mięsa. Dziecko przelotnie oddało pocałunek, oznajmiło, że przysmaki robione są dla niej, bo "babcia", tak nazywała Gawlikową, robi je z ostatniego świniaka. Więcej nie będzie. Ta obojętność małej dotknęła ją mocniej niż przekazana w ten sposób treść. Zostawiła w kuchni kosz i udała się do kancelarii. Surmę zastała przy pustym biurku. Na blacie zielona butelka, częściowo opróżniona, szklanka po musztardzie, na talerzyku skórka po kiełbasie. Nie spojrzał na wracającą, nie spytał o