Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 15
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
Andrzej Haniaczyk. - Zajmowali się przede wszystkim kowalstwem i muzyką. Najwięcej roboty mieli przed wiosną, kiedy się przygotowywało narzędzia do pracy w polu. Wtedy klepali brony, lemiesze i pługi. Rano, kiedy dziadek z mamą obierali ziemniaki i śpiewali przy tym godzinki, wchodziła Cyganka i prosiła o parę kartofli, o mleko. Nigdy świniobicie nie obeszło się bez Cyganów. Zawsze kawałek świni dostali. A jak koń komuś padł, przychodzili po mięso, a skórę zwracali. Z niektórymi Cyganami przyjaźniliśmy się. Zawsze po wieczerzy wigilijnej szliśmy do nich z życzeniami. Często zachodziliśmy do Kamińskiego. W Jurgowie go nazywali Koński. To był poważny Cygan, który nawet sołtysował
Andrzej Haniaczyk. - Zajmowali się przede wszystkim kowalstwem i muzyką. Najwięcej roboty mieli przed wiosną, kiedy się przygotowywało narzędzia do pracy w polu. Wtedy klepali brony, lemiesze i pługi. Rano, kiedy dziadek z mamą obierali ziemniaki i śpiewali przy tym godzinki, wchodziła Cyganka i prosiła o parę kartofli, o mleko. Nigdy świniobicie nie obeszło się bez Cyganów. Zawsze kawałek świni dostali. A jak koń komuś padł, przychodzili po mięso, a skórę zwracali. Z niektórymi Cyganami przyjaźniliśmy się. Zawsze po wieczerzy wigilijnej szliśmy do nich z życzeniami. Często zachodziliśmy do Kamińskiego. W Jurgowie go nazywali Koński. To był poważny Cygan, który nawet sołtysował
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego