Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
tego dziwnego gościa, ale czasem to już i cierpliwość tracił, bo chłopaczysko i różne figle płatał - a to koło młyńskie zatrzymał, a to dziewuchy wodą oblał.
Aż kiedyś w nocy obudził się Sobanek i widzi, że drzwi się do chaty otwierają i płanetnik wchodzi. Skrada się po cichu i skórę świńską, co na ławie leżała, zabiera. Nic Sobanek na to nie powiedział, tylko wychodzi za nim popatrzeć, co z tego będzie. A płanetnik siadł na skale, nogi sobie skórą ową owinął i bretnalem*, co go z podcienia wyciągnął, kierpce* sobie szyje.
I tak gada:
- Świeć, miesiączku, świeć, abym sobie piękne kierpce
tego dziwnego gościa, ale czasem to już i cierpliwość tracił, bo chłopaczysko i różne figle płatał - a to koło młyńskie zatrzymał, a to dziewuchy wodą oblał. <br>Aż kiedyś w nocy obudził się Sobanek i widzi, że drzwi się do chaty otwierają i płanetnik wchodzi. Skrada się po cichu i skórę świńską, co na ławie leżała, zabiera. Nic Sobanek na to nie powiedział, tylko wychodzi za nim popatrzeć, co z tego będzie. A płanetnik siadł na skale, nogi sobie skórą ową owinął i bretnalem*, co go z podcienia wyciągnął, kierpce* sobie szyje.<br>I tak gada: <br>- Świeć, miesiączku, świeć, abym sobie piękne kierpce
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego