na siebie nie od strony swego - opanowanego żądzą "przetrwania" - indywidualnego "ja", ale z zewnątrz, z punktu widzenia jakiejś transcendencji. Niekiedy są to "zmarli" - może między innymi ci, którzy nie dopuszczali do siebie zapewnień "najważniejsze, aby przetrwać" i uznawali, że są ceny, których za przetrwanie zapłacić nie wolno. Częściej pojawiają się symboliczne motywy "nieba", "oceanu", "ziemi", rozumiane jako elementy wieczności, która nasze doczesne - choćby najbardziej usprawiedliwione i racjonalne - wybiegi przenosi w inny wymiar i ocenia surowiej. Surowiej? Omal nie wypaczyłem poglądów Bryllowego bohatera. W obliczu wieczności czuje się on troszkę niespokojnie, to prawda. Ale i tu potrafi zapewnić samego siebie, że w