Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 7
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
Jordan, gazu!"?"
Biorąc prysznic z przyjemnością myślałam, że pierwszy raz od trzech lat prześpię noc nie walcząc o kołdrę oraz odrobinę przestrzeni pomiędzy ścianą a mężczyzną. I rano nikt nie poinformuje mnie rozkosznym głosikiem: "Kochanie, rozpychasz się jak wieloryb".

Środa
Rano zadzwonił mój przyjaciel Marek (z tych, z którymi się sypia, jeśli akurat nie ma nic lepszego do roboty.) Zgodziłam się na spotkanie bez namysłu - w końcu jestem słomianą wdową czy nie? Dla własnego zdrowia psychicznego warto czasem spotkać się z człowiekiem, o którym nie wie się wszystkiego, łącznie z jego drzewem genealogicznym dwanaście pokoleń wstecz.
Poszliśmy na kolację do nowej
Jordan, gazu!"?" <br>Biorąc prysznic z przyjemnością myślałam, że pierwszy raz od trzech lat prześpię noc nie walcząc o kołdrę oraz odrobinę przestrzeni pomiędzy ścianą a mężczyzną. I rano nikt nie poinformuje mnie rozkosznym głosikiem: "Kochanie, rozpychasz się jak wieloryb".<br><br>Środa<br>Rano zadzwonił mój przyjaciel Marek (z tych, z którymi się sypia, jeśli akurat nie ma nic lepszego do roboty.) Zgodziłam się na spotkanie bez namysłu - w końcu jestem słomianą wdową czy nie? Dla własnego zdrowia psychicznego warto czasem spotkać się z człowiekiem, o którym nie wie się wszystkiego, łącznie z jego drzewem genealogicznym dwanaście pokoleń wstecz. <br>Poszliśmy na kolację do nowej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego