Typ tekstu: Książka
Autor: Kruszyński Zbigniew
Tytuł: Na lądach i morzach
Rok wydania: 1999
Rok powstania: 1998
na antypody. Przyjeżdżali osobiście, kiedy tylko przestawaliśmy odpowiadać na telefony. Oddani współpracownicy. Zamykali się z nim w pokoju. Słyszałam - już przytłumione - głosy. - Jak temu teraz zaradzić? Jak to powstrzymać? - Trzeba było wcześniej słuchać dobrych rad, póki nie rozpętała się epidemia. Wtedy jeszcze nie rozumiałam, że naprawdę już pogodzili się z sytuacją i tylko szukali kozła.
Była jesień i chodziłam z Łatą do ogrodu. Jeże zwijały się w kulki. Rude wiewiórki biegały po pniach i opasywały je podobne skórce od pomarańczy, obieranej jednak spiralnie, jak jabłko. Widziałam przez drzwi na taras jego postać krążącą w obłokach dymu. Wzburzony gestykulował. Wyliczał im to
na antypody. Przyjeżdżali osobiście, kiedy tylko przestawaliśmy odpowiadać na telefony. Oddani współpracownicy. Zamykali się z nim w pokoju. Słyszałam - już przytłumione - głosy. - Jak temu teraz zaradzić? Jak to powstrzymać? - Trzeba było wcześniej słuchać dobrych rad, póki nie rozpętała się epidemia. Wtedy jeszcze nie rozumiałam, że naprawdę już pogodzili się z sytuacją i tylko szukali kozła. <br>Była jesień i chodziłam z Łatą do ogrodu. Jeże zwijały się w kulki. Rude wiewiórki biegały po pniach i opasywały je podobne skórce od pomarańczy, obieranej jednak spiralnie, jak jabłko. Widziałam przez drzwi na taras jego postać krążącą w obłokach dymu. Wzburzony gestykulował. Wyliczał im to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego