zasiedli przy stoliku w małej salce. Zamówili wódkę i kanapki. Żonie Bove zażądało się jednak flaków.<br>- Nie ma flaków, dziś niedziela - odpowiedział kelner.<br>- Jak to, w restauracji może nie być flaków? Przyzwyczajona jestem w domu jeść zawsze w niedzielę flaki. Muszą być flaki.<br>- Co dom, to nie lokal publiczny, proszę szanownej pani, niestety, nie mogę służyć.<br>- Jak pan śmie mówić, że lokal publiczny to nie dom. To porównanie obraża mnie, jest pan ordynarny.<br>- Ależ, Luciu!<br>- Nie miałem zamiaru szanownej pani obrazić.<br>- Nie, widziałam to po pańskich oczach. Michał, w tej chwili wychodzimy stąd, w tej chwili. Ale panowie znają lokale, nie