Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Młody Technik
Nr: 2
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1966
drzwiach domku ukazał się profesor, okręcony ciepłym szlafrokiem.
- Dobry wieczór! - powitał mnie wylewnie i zaprosił mnie do wnętrza. Przeszedłszy przez mroczną i zabałaganioną gratami sień, znalazłem się w oświetlonym pokoiku. Znaczną jego część zajmowały półki pełne książek, wielkie biurko i coś jeszcze, czego zrazu nie potrafiłem rozpoznać, bo było nakryte szarą płachtą. To coś miało kształt wielkiego prostopadłościanu.
Posadził mnie przy biurku i zabrał się do parzenia herbaty. Robił to długo i niezręcznie, oblewając się wrzątkiem i klnąc przy tym półgłosem.
- Zimno tu u mnie. Oszczędzam energii elektrycznej - powiedział tonem usprawiedliwienia. Mam elektryczne piece, ale ta cała aparatura pożera mnóstwo energii
drzwiach domku ukazał się profesor, okręcony ciepłym szlafrokiem.<br>- Dobry wieczór! - powitał mnie wylewnie i zaprosił mnie do wnętrza. Przeszedłszy przez mroczną i zabałaganioną gratami sień, znalazłem się w oświetlonym pokoiku. Znaczną jego część zajmowały półki pełne książek, wielkie biurko i coś jeszcze, czego zrazu nie potrafiłem rozpoznać, bo było nakryte szarą płachtą. To coś miało kształt wielkiego prostopadłościanu.<br>Posadził mnie przy biurku i zabrał się do parzenia herbaty. Robił to długo i niezręcznie, oblewając się wrzątkiem i klnąc przy tym półgłosem.<br>- Zimno tu u mnie. Oszczędzam energii elektrycznej - powiedział tonem usprawiedliwienia. Mam elektryczne piece, ale ta cała aparatura pożera mnóstwo energii
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego