Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
kocha! Ten ton. Tusz, spacery. Bydlę, bydlę, głupia, nędzna dziwka. Postąpiła ze mną jak ze smarkaczem, głupim, bezczelnym smarkaczem. A, niech tam! Już mnie nie będzie dręczyła myśl o tobie, panno Leopard. Poznałem cię. A może masz rację. Kto wiedzieć może. Głupstwo. Hura! Precz. Czym skończy się to wszystko?"
Długo szarpał klamkę drzwi. Otworzyła mu je Teodozja: Miała potargane włosy i różową twarz.
- Ale walił pan. Ja spałam.
Stała na progu, a lekka sukienka obciskała jej pełne kształty. Prócz niej nikogo nie było w domu. Lucjan wszedł do pokoju, zdjął palto. Stał przed oknem i patrzał na mrokiem objęte podwórko. Zegar
kocha! Ten ton. Tusz, spacery. Bydlę, bydlę, głupia, nędzna dziwka. Postąpiła ze mną jak ze smarkaczem, głupim, bezczelnym smarkaczem. A, niech tam! Już mnie nie będzie dręczyła myśl o tobie, panno Leopard. Poznałem cię. A może masz rację. Kto wiedzieć może. Głupstwo. Hura! Precz. Czym skończy się to wszystko?"<br>Długo szarpał klamkę drzwi. Otworzyła mu je Teodozja: Miała potargane włosy i różową twarz.<br>- Ale walił pan. Ja spałam. &lt;page nr=85&gt;<br>Stała na progu, a lekka sukienka obciskała jej pełne kształty. Prócz niej nikogo nie było w domu. Lucjan wszedł do pokoju, zdjął palto. Stał przed oknem i patrzał na mrokiem objęte podwórko. Zegar
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego