od pana Pażycha. Był w mieście, <br>wracaliśmy razem i myśleli sobie. O babci.<br>Zostawia zamienioną w słup soli Dominikę, sama wyjmuje <br>kraciasty szal z komody i, nie oglądając się, wychodzi <br>z pokoju.<br>- Mama... - mówi cicho do zamkniętych drzwi wciąż <br>nieruchoma Dominika. - To co, że psychologia. Tej <br>też nie rozumiem.<br>Warcek szczeka krótko na schodach ganku, żegna panią <br>Kamilę i zatrzymany jej stanowczym "zostań", melduje <br>się Dominice posłusznie drapaniem w drzwi.<br>- Klamka! - podpowiada Dominika. - No... Mam z tobą <br>porozmawiać, wiesz? Który język wybieramy, twój czy <br>mój?<br>Warcek patrzy na nią bacznie swoim jednym zdrowym okiem. Oko <br>jest jasnobrązowe, a spojrzenie, choć intensywne