Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
odkrył skarb. A przyjeżdża tu dlatego...
Dziennikarz zatarł ręce.
- Żeby głupie ludzie myślały... że on ciągle szuka! Twarz miał wymowną. Teraz już spokojniej.
- Panie docencie... Zostawmy ten "skarb" prostaczkom... po nie ukończonej szkole podstawowej. Niech pan spojrzy na te olchy. One już zapełniły krajobraz; to taka drzewna pokrzywa. Tu było szczere pole. Tyle, że wydma. Wydma o czole... z betonu. To nasz jedyny SKARB. Bo w jego korzeniach Dzieje. One tu... o tu... przed nami leżą i zielskiem zarastają... Wie pan, co mnie przeraża? To, że my mamy strasznie małe ręce... wobec tych gigantycznych zderzeń wojennych, wobec tych zastępów, tych pułków sunących
odkrył skarb. A przyjeżdża tu dlatego... <br>Dziennikarz zatarł ręce. <br>- Żeby głupie ludzie myślały... że on ciągle szuka! Twarz miał wymowną. Teraz już spokojniej. <br>- Panie docencie... Zostawmy ten "skarb" prostaczkom... po nie ukończonej szkole podstawowej. Niech pan spojrzy na te olchy. One już zapełniły krajobraz; to taka drzewna pokrzywa. Tu było szczere pole. Tyle, że wydma. Wydma o czole... z betonu. To nasz jedyny SKARB. Bo w jego korzeniach Dzieje. One tu... o tu... przed nami leżą i zielskiem zarastają... Wie pan, co mnie przeraża? To, że my mamy strasznie małe ręce... wobec tych gigantycznych zderzeń wojennych, wobec tych zastępów, tych pułków sunących
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego