Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
Jedna z pierwszych osób wysiadających z zatłoczonego, szarego od kurzu wagonu tuż za lokomotywą i tuż obok stanowiska, które zająłem, to ksiądz Piolanti.
- Wieki całe! -woła zdumiony. - Jakim cudem pan tutaj ?
Wyjaśniam, skąd się wziąłem. Następnie, dlaczego się nie pokazuję w Bibliotece. Raptem on przerywa mi, z trwogą w głosie, szczerze przejęty - że wyglądam, jakbym uciekł ze szpitala. Wreszcie kończy się peron, okryty dachem. Z cienia przeszliśmy w pełne światło. Wzruszam ramionami.
- Widzę, że moja fizys zrobiła na księdzu złe wrażenie - śmieję się.
On:
- Pan strasznie zmizerniał! Co się stało? - Dużo by o tym gadać.
Od tego się zaczęło. Usiedliśmy potem
Jedna z pierwszych osób wysiadających z zatłoczonego, szarego od kurzu wagonu tuż za lokomotywą i tuż obok stanowiska, które zająłem, to ksiądz Piolanti.<br>- Wieki całe! -woła zdumiony. - Jakim cudem pan tutaj ?<br>Wyjaśniam, skąd się wziąłem. Następnie, dlaczego się nie pokazuję w Bibliotece. Raptem on przerywa mi, z trwogą w głosie, szczerze przejęty - że wyglądam, jakbym uciekł ze szpitala. Wreszcie kończy się peron, okryty dachem. Z cienia przeszliśmy w pełne światło. Wzruszam ramionami.<br>- Widzę, że moja fizys zrobiła na księdzu złe wrażenie - śmieję się.<br>On:<br>- Pan strasznie zmizerniał! Co się stało? - Dużo by o tym gadać.<br>Od tego się zaczęło. Usiedliśmy potem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego