władzy nad sobą i pamięci, Diego wyczuł, na co czekam. Powiedział: - Carissima! - I jeszcze raz: - Carissima! Carissima! - Szeptał jakoś bardzo tkliwie. A później przykrył mi twarz dłońmi, wnętrzem ich muskał moje powieki, usta, rzęsy, przesunął ręce ku piersiom, dotknął bioder, ud, nareszcie objął mnie całą i ten uścisk był samym szczęściem i zachwytem, ale nic więcej Diego nie zrobił, powiada: - Dolores, musimy przejść góry jeszcze przed nocą. - Mówię mu: - Dobrze, Diego. - I patrzę, a on znów taki promienny, rozświetlony jak pierwszego dnia nad strumieniem, kiedy zaczynaliśmy ucieczkę.<br>Słońce przetoczyło się tymczasem po niebie i <page nr=26> ogarnęło rozpadlinę. Nie wiem, ile godzin przeszło