Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
i przy tym chłodne, nieprzystępne, świadome odwiecznych kobiecych tajemnic, mające zawsze w zapasie nieskończone pokłady lekceważenia i ironii dla zaślinionego palanta, pożądliwie przestępującego z nogi na nogę. Niczego jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy. Nie wiedzieliśmy, że istnieją kruche granice, na których kończy się obojętność, a zaczyna szaleństwo, że trzeba być wybrańcem, szczęśliwcem i zdobywcą w jednej osobie. Zastanawialiśmy się, jak w ogóle jest możliwe to, co oglądaliśmy z uciskiem w kroku na zamazanych zdjęciach pornograficznych, kopiowanych amatorskim powiększalnikiem z wytłuszczonego duńskiego pisemka w piwnicy u Zbycha Dygasa.
Wszystkie tak szybko wyjeżdżały. Przychodziła matura, kończyło się krótkie lato, zakurzone pociągi uwoziły je ze
i przy tym chłodne, nieprzystępne, świadome odwiecznych kobiecych tajemnic, mające zawsze w zapasie nieskończone pokłady lekceważenia i ironii dla zaślinionego palanta, pożądliwie przestępującego z nogi na nogę. Niczego jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy. Nie wiedzieliśmy, że istnieją kruche granice, na których kończy się obojętność, a zaczyna szaleństwo, że trzeba być wybrańcem, szczęśliwcem i zdobywcą w jednej osobie. Zastanawialiśmy się, jak w ogóle jest możliwe to, co oglądaliśmy z uciskiem w kroku na zamazanych zdjęciach pornograficznych, kopiowanych amatorskim powiększalnikiem z wytłuszczonego duńskiego pisemka w piwnicy u Zbycha Dygasa.<br>Wszystkie tak szybko wyjeżdżały. Przychodziła matura, kończyło się krótkie lato, zakurzone pociągi uwoziły je ze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego