Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 5 (153)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
to właśnie była ta przysłowiowa kropla, przepełniająca czarę nieszczęść.
Pewnej nocy, kiedy trzy pacjentki na sąsiednich łóżkach spały głęboko, Beata podcięła sobie żyły. Ponieważ nie mogła o własnych siłach przejść do łazienki, musiała zrobić to na szpitalnym łóżku. Skąd wzięła żyletkę - nie wiadomo.
Ale tym razem los był łaskawszy i szczęśliwy przypadek sprawił, że nie doszło do tragedii. Jedna z pacjentek przebudziła się i zadzwoniła po dyżurną pielęgniarkę. Podobnie jak Beata, była unieruchomiona na wyciągu, a potrzebowała dość pilnie basenu. Pielęgniarka po chwili wróciła odebrać naczynie i rutynowo omiotła spojrzeniem pozostałe łóżka. Coś - czy to intuicja, doświadczenie, a może rutyna - zaniepokoiło
to właśnie była ta przysłowiowa kropla, przepełniająca czarę nieszczęść.<br>Pewnej nocy, kiedy trzy pacjentki na sąsiednich łóżkach spały głęboko, Beata podcięła sobie żyły. Ponieważ nie mogła o własnych siłach przejść do łazienki, musiała zrobić to na szpitalnym łóżku. Skąd wzięła żyletkę - nie wiadomo.<br>Ale tym razem los był łaskawszy i szczęśliwy przypadek sprawił, że nie doszło do tragedii. Jedna z pacjentek przebudziła się i zadzwoniła po dyżurną pielęgniarkę. Podobnie jak Beata, była unieruchomiona na wyciągu, a potrzebowała dość pilnie basenu. Pielęgniarka po chwili wróciła odebrać naczynie i rutynowo omiotła spojrzeniem pozostałe łóżka. Coś - czy to intuicja, doświadczenie, a może rutyna - zaniepokoiło
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego