Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Widnokrąg
Rok: 1996
w stronę furtki, mimo że to za nią
kryła się ostatnia nadzieja.
Najpierw doszło nas z drogi cichutkie zawodzenie:
- O, mój Jezu. Mój Jezu.
Ojciec znowu zdjął kapelusz, otarł pot z czoła, lecz już go nie
włożył na głowę. Mnie po skórze przeszły ciarki. Spojrzałem w stronę
tego zawodzenia. Po szczycie płotu przesuwała się pochylona głowa
matki. Przez chwilę wydało mi się, że nigdy już matka zza tego płotu
się nie ukaże, lecz będzie tak po jego szczycie przesuwała swoją
pochyloną głowę, szemrząco zawodząc:
- O, mój Jezu. Mój Jezu.
Nagle pchnęła furtkę i doznałem dziwnego wzruszenia. Miała oczy pełne
łez, ale
w stronę furtki, mimo że to za nią<br>kryła się ostatnia nadzieja.<br> Najpierw doszło nas z drogi cichutkie zawodzenie:<br> - O, mój Jezu. Mój Jezu.<br> Ojciec znowu zdjął kapelusz, otarł pot z czoła, lecz już go nie<br>włożył na głowę. Mnie po skórze przeszły ciarki. Spojrzałem w stronę<br>tego zawodzenia. Po szczycie płotu przesuwała się pochylona głowa<br>matki. Przez chwilę wydało mi się, że nigdy już matka zza tego płotu<br>się nie ukaże, lecz będzie tak po jego szczycie przesuwała swoją<br>pochyloną głowę, szemrząco zawodząc:<br> - O, mój Jezu. Mój Jezu.<br> Nagle pchnęła furtkę i doznałem dziwnego wzruszenia. Miała oczy pełne<br>łez, ale
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego