Typ tekstu: Książka
Autor: Choromański Michał
Tytuł: Zazdrość i medycyna
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1933
miażdżących swym odgłosem słów okazał się w stosunku do krawca jedynie galwanizujący. Skoczył natychmiast jak gdyby po zastrzyku ożywczego eliksiru. Stał na stopniach i gwałtownie w ciemnościach poruszał rękami, wyrażając kolejno rozpacz i błaganie o litość. Było to wprost jakieś cudowne zmartwychwstanie na schodach. Nawet szept jego przestał być mogilnym szemraniem nieboszczyka.
-Panie szanowny, panie szanowny - mówił szybko i z nieoczekiwaną przytomnością - ja wszystko zrobię, tylko niech pan nie krzyczy, niech pan będzie cicho! - Prawie rzucił się Widmarowi w objęcia i przez chwilę stali przytuleni do siebie, póki Widmar go nie odtrącił.
- Idź naprzód - szepnął.
Miał gdzieś w głębi nieokreślony wstręt
miażdżących swym odgłosem słów okazał się w stosunku do krawca jedynie galwanizujący. Skoczył natychmiast jak gdyby po zastrzyku ożywczego eliksiru. Stał na stopniach i gwałtownie w ciemnościach poruszał rękami, wyrażając kolejno rozpacz i błaganie o litość. Było to wprost jakieś cudowne zmartwychwstanie na schodach. Nawet szept jego przestał być mogilnym szemraniem nieboszczyka.<br>-Panie szanowny, panie szanowny - mówił szybko i z nieoczekiwaną przytomnością - ja wszystko zrobię, tylko niech pan nie krzyczy, niech pan będzie cicho! - Prawie rzucił się Widmarowi w objęcia i przez chwilę stali przytuleni do siebie, póki Widmar go nie odtrącił.<br>- Idź naprzód - szepnął.<br>Miał gdzieś w głębi nieokreślony wstręt
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego