nie włącza, ani nie oczyszcza, ale zastyga nad widniejącym jak wół nazwiskiem dawnego kochanka i wpierw uwierzyć nie może, a po chwili doskonale wie, że ten stuprocentowy mężczyzna i w każdym calu dżentelmen kapował ze strachu. Polska wdowa, zamiast pociechę szerszą znajdować, idzie w zaparte i widząc nazwisko nieboszczyka męża szepce do siebie z ulgą: to nie mój, to nie mój - mój był w partii. Polskie dziecko, zamiast sikać w majtki z dumy, że w wydarzeniu historycznym uczestniczy, zawzięcie szuka na liście znienawidzonego <orig>wuefisty</>, nie znajduje, jest wściekłe, znajduje ulubionego polonistę, jest tym wścieklejsze i gasząc wściekłość - jednego drugim zastępuje itd