zwolenników protestantyzmu z równą surowością, co jego "koledzy" zasiadający na zachodnioeuropejskich tronach. O ile jednak w Paryżu, Amsterdamie, Genewie czy Londynie dekrety antyreformacyjne dość rychło rozpaliły stosy, na których ginęli zwolennicy "kacerskich" nowinek, to analogiczne edykty polskiego króla pozostały groźbami na papierze. A przecież zapowiadano w nich karę śmierci za szerzenie luteranizmu, ba, nawet za samo sprowadzanie książek propagujących tę konfesję, czy wreszcie za wyjazdy na obce, "zarażone herezją" uniwersytety. Edykty te dotyczyły jednak także i szlachty, ta zaś zdołała już sobie wywalczyć znaczne przywileje stanowe, gwarantujące jej w praktyce nietykalność osobistą.<br><br><tit>Tolerancja na co dzień</><br><br>Nasilające się w Europie Zachodniej