szóstkami, maszerując w rytm bębna. Było ich siedemdziesięciu dwóch. Dawno już Miasto Os, zwane przez daborczyków Gniazdem, nie przysłało tylu wojowników.<br>Pierwsza szła <orig>ejenni</>, opiekunka oddziału. Niewysoka czarnowłosa kobieta o szarej twarzy i dużych dłoniach. Od Szerszeni odróżniał ją tylko niski wzrost i godło na tarczy - <orig>ejenni</> zawsze pochodziły ze szlachetnego rodu.<br>Za nią kroczył Przewodnik, młody, dwanaście lat może liczący chłopak. Przewodnik wodził po tłumie daborczyków swoimi pustymi oczodołami, ani na chwilę nie przestając uderzać w przyczepiony do pasa bębenek i tańczyć w narzuconym przez siebie rytmie.<br>Szli szóstkami, równo, w wybijanym przez Przewodnika takcie, noga w nogę, patrząc wprost