Rzec można, że poślubił ją wraz z jej (naszą) mamą. Co prawda, moja siostra nie zniosłaby związku bez mamy. Ale też inny pretendent do jej ręki na miejscu porucznika zrezygnowałby niewątpliwie z obu pań. Lub też niewykluczone, że, po podjęciu takiego ryzyka, dążyłby do pozbycia się teściowej. A ten zacny, szlachetny mój szwagier przeżył w tym trójstadle 30 (!) lat, tj. - do śmierci teściowej, która go zresztą ubóstwiała <br>- tak dalece potrafił ukryć przed nią swe cierpienie. A cierpiał niewątpliwie. W początkowym okresie salwował się ucieczkami na weekendy. Uciekał do kuzyna, pod Mszczonów, gdzie ów Józio Wielhorski (również syn pasjonata) miał mająteczek, gosposię