Typ tekstu: Książka
Autor: Stawiński Jerzy
Tytuł: Piszczyk
Rok wydania: 1997
Lata powstania: 1959-1997
otwierałem zaklejone usta. Szumiało mi w głowie. Usiadłem na materacu i z trudem wciągnąłem spodnie.
- Jak ja tu trafiłem?!
- Przywlókł pana Didier. On tu mieszka obok. Mówił, że upił się pan z rozpaczy, on nie mógł na to patrzeć i przyprowadził pana do Tereski. Widzi pan, jaki okazał się nagle szlachetny. O mało razem nie spadliście ze schodów.
A więc przedstawiłem się Teresce z jak najlepszej strony. Czy można szanować ojca, którego pijany narkoman wnosi zalanego do nieprzytomności w samym środku nocy? Sięgnąłem do portfela i wtedy dopiero uświadomiłem sobie głębię mego upadku: pozostał mi jeden samotny banknot stufrankowy i trochę
otwierałem zaklejone usta. Szumiało mi w głowie. Usiadłem na materacu i z trudem wciągnąłem spodnie.<br> - Jak ja tu trafiłem?!<br> - Przywlókł pana Didier. On tu mieszka obok. Mówił, że upił się pan z rozpaczy, on nie mógł na to patrzeć i przyprowadził pana do Tereski. Widzi pan, jaki okazał się nagle szlachetny. O mało razem nie spadliście ze schodów.<br> A więc przedstawiłem się Teresce z jak najlepszej strony. Czy można szanować ojca, którego pijany narkoman wnosi zalanego do nieprzytomności w samym środku nocy? Sięgnąłem do portfela i wtedy dopiero uświadomiłem sobie głębię mego upadku: pozostał mi jeden samotny banknot stufrankowy i trochę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego