Nie dość, że pieniądze oszałamiające w porównaniu z poprzednią pracą, to jeszcze to magiczne słowo: "telewizja". Nic, że prywatna i głównie nastawiona na muzykę; sam fakt, że będzie się pokazywał na szklanym ekranie napawał mnie dumą. Pamiętam pierwszy program, w którym wystąpił, pamiętam godziny prób przed lustrem, kiedy do znudzenia szlifował pięć linijek tekstu: zapowiedź jakiegoś teledysku i trzy słowa o zespole. <br>"Star is born", pierwsze wejście na wizję, cała rodzina przed telewizorem, magnetowid w pogotowiu, żeby nagrać tę najważniejszą chwilę. Potem gratulacje, impreza, cały świat w zasięgu ręki.<br>- Party, jakie zrobiliśmy dla oblania nowej pracy Igora, jeszcze długo było wspominane