za zmarłych, aż sprawdzałam przez lupę stemple na telegramach, czy przypadkiem nie są zza grobu.<br>Nazajutrz zaczęłam opróżniać szafę. Jeszcze raz uprałam ostatnie koszule, ze znajomym przez te wszystkie lata zapachem potu i papierosów. Uprasowałam je, przyszyłam brakujące guziki. Stefan tył i ostatnio puszczały te dolne. Wyjęłam buty, przetarłam je szmatką. Zdjęłam wiszące na rozciągniętej tasiemce, po wewnętrznej stronie drzwi garderoby, krawaty. Rozłożyłam je na stole - były jego pasją. Wiele z nich wybieraliśmy razem, zwłaszcza na placówce w Rzymie, dokąd zesłano nas w latach sześćdziesiątych, po oskarżeniach o odchylenie. Wtedy kupowaliśmy za dużo ubrań, jakbyśmy chcieli dać do ręki dowód strażnikom