Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
nocy pobłyskiwało i jak gdyby z potężnej piersi dobywał się pomruk, znów bliższy i głośniejszy .
A więc burza powracała w tę okolicę.
Minąłem ścieżkę zbiegającą po stoku góry aż do kamieniołomu i wszedłem do lasu. Raz po raz noga moja zsuwała się do wykrotu wysłanego suchymi liśćmi, co powodowało głośny szmer. Raz po raz potykałem się o pień przewróconego drzewa, o twarz moją ocierały się nisko rosnące gałęzie. Wówczas przystawałem i nasłuchiwałem, czy wywołany przeze mnie szmer nie wypłoszy tego coś" z ciemności i gęstwiny. Raz po raz też wydawało mi się, że przed sobą dostrzegam przyczajoną postać. Niekiedy dłuższą chwilę
nocy pobłyskiwało i jak gdyby z potężnej piersi dobywał się pomruk, znów bliższy i głośniejszy &lt;page nr=196&gt;.<br>A więc burza powracała w tę okolicę.<br>Minąłem ścieżkę zbiegającą po stoku góry aż do kamieniołomu i wszedłem do lasu. Raz po raz noga moja zsuwała się do wykrotu wysłanego suchymi liśćmi, co powodowało głośny szmer. Raz po raz potykałem się o pień przewróconego drzewa, o twarz moją ocierały się nisko rosnące gałęzie. Wówczas przystawałem i nasłuchiwałem, czy wywołany przeze mnie szmer nie wypłoszy tego coś" z ciemności i gęstwiny. Raz po raz też wydawało mi się, że przed sobą dostrzegam przyczajoną postać. Niekiedy dłuższą chwilę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego