Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 6
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
jest ojcem tej publicznie urojonej ciąży, ale myślałam: po co ona w ogóle zaszła?
Koncepcja jest taka: celebruje się ciążę i macierzyństwo piosenkarek, aktorek (teraz także pisarek?) jakby demaskowano ich prawdziwą naturę. Biega taka półnaga, wymalowana po scenie. Udaje anioła, kosmitkę albo punkową zdzirę. Wymyśla sobie pseudonimy, osobowość. W wywiadach szokuje poglądami na rodzinę, antykoncepcję, dziwaczne pieczenie schabowego. Po prostu artystka. Macierzyństwo jest za to czymś naturalnym. Pieluchy - drobnomieszczańskim. Zwiastują niczym białe chorągiewki kapitulację - koniec artystycznej wolności. Po dzikich nocach upomina się o swoje codzienne prawa natura. Ciąża jako kara za bycie inną. Nie wydumana, artystowska poza, lecz zwykłość czy wręcz
jest ojcem tej publicznie urojonej ciąży, ale myślałam: po co ona w ogóle zaszła? <br>Koncepcja jest taka: celebruje się ciążę i macierzyństwo piosenkarek, aktorek (teraz także pisarek?) jakby demaskowano ich prawdziwą naturę. Biega taka półnaga, wymalowana po scenie. Udaje anioła, kosmitkę albo punkową zdzirę. Wymyśla sobie pseudonimy, osobowość. W wywiadach szokuje poglądami na rodzinę, antykoncepcję, dziwaczne pieczenie schabowego. Po prostu artystka. Macierzyństwo jest za to czymś naturalnym. Pieluchy - drobnomieszczańskim. Zwiastują niczym białe chorągiewki kapitulację - koniec artystycznej wolności. Po dzikich nocach upomina się o swoje codzienne prawa natura. Ciąża jako kara za bycie inną. Nie wydumana, artystowska poza, lecz zwykłość czy wręcz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego