Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
oczywiście było niemożliwe, pokrywa natychmiast podskakiwała, gdy nagromadziło się zbyt dużo pary w kotle. W czasie porannej przerwy obdzieliła chętnych, którzy przyszli z kubkami, a teraz przygotowywała kipiatok na przerwę południową. Mniej więcej o tej porze zaczynał się ból głowy. Drzwi szopy trzymała stale otwarte, ale niewiele to pomagało, gdyż szopa miała jedno małe okienko i przewiew był słaby.
Posłyszawszy znajome pochrząkiwanie Jaśka poprawiła włosy i obciągnęła perkalową sukienkę. To Samowałow stał w drzwiach i pochrząkiwał, aby uprzedzić o swoim przybyciu. Przeważnie zaglądał pod wieczór, teraz zjawił się o niezwykłej porze. Uśmiechnął się szeroko, błyskając zębami, odznaczał się dobrą, ukraińską urodą
oczywiście było niemożliwe, pokrywa natychmiast podskakiwała, gdy nagromadziło się zbyt dużo pary w kotle. W czasie porannej przerwy obdzieliła chętnych, którzy przyszli z kubkami, a teraz przygotowywała kipiatok na przerwę południową. Mniej więcej o tej porze zaczynał się ból głowy. Drzwi szopy trzymała stale otwarte, ale niewiele to pomagało, gdyż szopa miała jedno małe okienko i przewiew był słaby.<br>Posłyszawszy znajome pochrząkiwanie Jaśka poprawiła włosy i obciągnęła perkalową sukienkę. To Samowałow stał w drzwiach i pochrząkiwał, aby uprzedzić o swoim przybyciu. Przeważnie zaglądał pod wieczór, teraz zjawił się o niezwykłej porze. Uśmiechnął się szeroko, błyskając zębami, odznaczał się dobrą, ukraińską urodą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego