Typ tekstu: Książka
Autor: Ławrynowicz Marek
Tytuł: Diabeł na dzwonnicy
Rok: 1998
jej kazali, pochylała się nad kimś, dźwigała rannych i trupy. Co chwila zwalniało się któreś z łóżek i zaraz znów ktoś na nim leżał.

Wreszcie pustych łóżek zaczęło przybywać. Ranni pojawiali się rzadko, komu było sądzone, umarł i został pochowany. Lżej rannych odbierały i ukrywały rodziny, bo już zainteresowali się szpitalikiem sowieci, a bezpieczniej było im nie ufać.

Dziadek Józef przychodził co pewien czas, przynosząc córkom coś do jedzenia, próbował opowiadać domowe nowiny, ale szybko milknął, przemykał się wśród pomiętych, pokrwawionych prześcieradeł do wyjścia, w drzwiach zatrzymywał się, żeby jeszcze pomachać ręką, wreszcie znikał przygarbiony, nagle postarzały.

Zabrano ostatnich rannych. Przyszedł
jej kazali, pochylała się nad kimś, dźwigała rannych i trupy. Co chwila zwalniało się któreś z łóżek i zaraz znów ktoś na nim leżał.<br><br>Wreszcie pustych łóżek zaczęło przybywać. Ranni pojawiali się rzadko, komu było sądzone, umarł i został pochowany. Lżej rannych odbierały i ukrywały rodziny, bo już zainteresowali się szpitalikiem sowieci, a bezpieczniej było im nie ufać.<br><br>Dziadek Józef przychodził co pewien czas, przynosząc córkom coś do jedzenia, próbował opowiadać domowe nowiny, ale szybko milknął, przemykał się wśród pomiętych, pokrwawionych prześcieradeł do wyjścia, w drzwiach zatrzymywał się, żeby jeszcze pomachać ręką, wreszcie znikał przygarbiony, nagle postarzały.<br><br>Zabrano ostatnich rannych. Przyszedł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego