całkowitej niepoczytalności, obie z Alicją z największym trudem powstrzymywałyśmy ją od pójścia na poszukiwania w niewiadomym kierunku, kiedy zaginiony Paweł pojawił się nagle w drzwiach od ogrodu.<br>Wyglądał tak, że różne okrzyki zamarły nam na ustach. Odzież miał w pożałowania godnym stanie, we włosach jakieś zielsko i gałęzie, na policzku szramę, w oczach dziwne błyski, a w rękach rozprutą torbę z kawą, zawiniętą w chustkę do nosa.<br>- Śledziłem kogoś! - zawołał dramatycznie, uprzedzając przewidywane wyrzuty.<br>- Kogo? - spytałyśmy wszystkie trzy równocześnie, chociaż niewątpliwie każda z nas pierwotnie zamierzała powiedzieć zupełnie co innego.<br>- Nie wiem. Zdaje się, że ktoś się tu czaił, ale nie