że "stajemy jak ojce, by służyć Ci znów", i "otrząsaliśmy zwątpienia już pleśń", nie spuszczaliśmy wzroku z panny Marylki, naszej opiekunki, i wprawdzie słowa pieśni mówiły o innym boju, toczyliśmy w sobie walkę z wyobraźnią, która - ilekroć w prześwitach między gałęziami ocieniających ulicę drzew ostro błysnęło słońce, prześwietlając błękitną jak sztandar Maryi sukienkę tej pięknej płowowłosej dziewczyny, tak że przez jedno mgnienie szła przed nami jakby naga - podpowiadała nam jeszcze śmielsze obrazy: ucieleśniona w młodziutkiej dorodnej postaci dziewczyny tajemnica pociągała nas i niepokoiła, i tu, w Esfahanie, wydawała się, inaczej niż w Paninie, nieprzenikniona i niedostępna,<br>i tłumiliśmy w sobie ten