byli pewni, że jadą dobrym tropem. Za którymś z zakrętów łączność radiowa, utrzymywana dotąd z <orig>superkopterem</>, znacznie się pogorszyła, co Rohan przypisywał ekranującemu działaniu metalowych gąszczy. Po obu stronach wąwozu, szerokiego na dwadzieścia metrów u góry i jakieś dwanaście metrów u dna, wznosiły się niemal <page nr=120> pionowe miejscami ściany, okryte, niby sztywnym czarnym futrem, drucianą masą krzewów. Krzewów tych było po obu stronach wąwozu tyle, że tworzyły jednolitą gęstwinę, sięgającą szczytów wzniesienia.<br>Kawalkada pojazdów przejechała przez dwie dość szerokie bramy skalne; przejazd ów zajął nieco czasu, ponieważ technicy pola musieli bardzo precyzyjnie zwężać jego zasięg, aby nie zawadzić o skały. Były one