Typ tekstu: Książka
Autor: Żukrowski Wojciech
Tytuł: Kamienne tablice
Rok wydania: 1994
Rok powstania: 1966
zbieram? Ciężkim osadem napływała myśl o rozliczeniu z tej szczęśliwej godziny; nie, nie dla Mihalya. Odruchowo zbierał dla chłopców, a raczej za nich, ich oczami szukając skarbów, skoro nie byli razem, nie brodzili w zwierciadlanej wodzie, pełnej zmiennych ogni. Bezsensowny odruch. Przecież im tego śmiecia nie wyślę. Fala podbiegła sycząc, szurała po płyciźnie, odwrócił się i w uchodzącą, pełną wydartych kosmatc wiechci, wytrząsnął łupy i doczekawszy usłużnego chluśnięcia, opłukał czepek, aż zalśnił turkusem.
- Dlaczego tak zrobiłeś? - powiedziała ze szczerym żalem. - Jaki ty jesteś przekorny.
Spojrzał na owal jej twarzy ujęty w miedź pozlepianych włosów, w oczy, przelewała się cała świetlista zieleń
zbieram? Ciężkim osadem napływała myśl o rozliczeniu z tej szczęśliwej godziny; nie, nie dla Mihalya. Odruchowo zbierał dla chłopców, a raczej za nich, ich oczami szukając skarbów, skoro nie byli razem, nie brodzili w zwierciadlanej wodzie, pełnej zmiennych ogni. Bezsensowny odruch. Przecież im tego śmiecia nie wyślę. Fala podbiegła sycząc, szurała po płyciźnie, odwrócił się i w uchodzącą, pełną wydartych kosmatc wiechci, wytrząsnął łupy i doczekawszy usłużnego chluśnięcia, opłukał czepek, aż zalśnił turkusem.<br>- Dlaczego tak zrobiłeś? - powiedziała ze szczerym żalem. - Jaki ty jesteś przekorny.<br>Spojrzał na owal jej twarzy ujęty w miedź pozlepianych włosów, w oczy, przelewała się cała świetlista zieleń
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego