nikt a nikt nie przeszkadzał, to musi pilnować, żeby nie przeszkadzał.<br>Kazał mi siąść sobie w ławce, że i tak tu dobrze słychać, co na chórze<br>się gra, albo lepiej, bo się po całym kościele to granie roznosi.<br> Siedziałem więc według jego wskazań w ławce, a on przez cały czas<br>szwendał się po kościele, szurając głośno butami po posadzce, jakby<br>naumyślnie, że jest na posterunku. Tak samo głośno zamiatał, wycierał,<br>ustawiał, przestawiał, a choćby nadpalone knoty w świecach obcinał, to<br>tłukł się świecznikami, jak gdyby tylko chciał potwierdzić swoją<br>nieustającą obecność. Inna sprawa, że sporo miał tej krzątaniny. Nigdy<br>bym nie