Bardzo blisko, tuż za drzwiami.<br><q>- Rany Boskie! Rany Boskie!</> - powtarzał rozglądając się bezradnie, jakby ze strony krzewów i kwiatów rosnących w ogrodzie oczekiwał pomocy. Nagle spostrzegł kilka wielkich kamieni, którymi obłożony był jeden z klombów. Chwycił kamień, z całej siły zamierzył się w okno, znajdujące się najbliżej drzwi i wybił szybę.<br>Teraz już bez trudu, lekko tylko kalecząc sobie dłonie, wszedł przez wybite okno do holu. Tam ujrzał zapłakanego kilkuletniego chłopczyka, trzymającego kurczowo za rączkę maleńką, przerażoną siostrzyczkę. Wszędzie było już pełno dymu i z tym większą ulgą Jerzy R. stwierdził, że drzwi zamknięte zostały na zamek, otwierający się od wewnątrz