niż fascynacją. Było potrzebą, pokarmem dla moich zmysłów i wyobraźni, niezbędnym do życia, być może bardziej niż literatura i muzyka. Gdybym to nawet chciał powiedzieć - to i tak wymagałoby dłuższej rozmowy, powiedzenia czegoś o sobie i ludziach mi bliskich. A ja, mimo wszystko, jestem człowiekiem zachodu i nie umiem tak szybko skracać dystansu, jak ludzie wschodu. W czasie gdy żona gospodarza wyjmowała z szafek dzbanuszki, filiżanki, figurki, i obracając je delikatnie w palcach wskazywała jakieś kunsztowne szczegóły ich kształtów i ozdób - my kończyliśmy okrążanie pokoju i oglądanie obrazów. Nie potrafiłem sformułować żadnej, nawet zdawkowej myśli. Obrazy wydawały mi się poprawnie namalowane