zarostem. Drouhard, rozdziawiwszy gębę, przysunął się bliżej.<br>- Mistrzu... Uczyńcie nam ten zaszczyt. Żona mi nie daruje, żem was nie uprosił. No... Niech będzie trzydzieści.<br>- Trzydzieści pięć - rzekł twardo Jaskier. Geralt uśmiechnął się, z nadzieją wciągnął nosem zapach jadła niosący się od gospody.<br>- Zgoda, mistrzu, zgoda - rzekł szybko Teleri Drouhard, tak szybko, że oczywistym było, że dałby czterdzieści, gdyby było trzeba. - A <orig>nynie</>... Dom mój, jeśli wola wam ochędożyć się i odpocząć, waszym domem. I wy, panie... Jak wasze miano?<br>- Geralt z Rivii.<br>- I was, panie, ma się rozumieć, też zapraszam. Zjeść coś, wypić...<br>- I owszem, z przyjemnością - powiedział Jaskier. - Wskażcie drogę