Kucyk potrząsał krótko przystrzyżoną grzywą, dokuczały mu bąki, bił kopytami w czerwoną glinę spękaną od suszy, aż pryskały grudy. Czekali... Czyż mogę im wszystkim sprawić zawód? Za parę dni powiem, żeby sobie ten dywan zabrał... To, że go dziś rozwinie, do niczego jeszcze nie zobowiązuje.<br>- Dobrze, pokażcie - skinął ręką. - Tylko szybko, bo nie mam czasu.<br>I stało się coś niepojętego. Pokorny kupiec krzyknął władczo, czokidar oparł pałkę o murek i skoczył, by dźwignąć na ramieniu potężny rulon dywanu. Kucharz zniknął już w głębi domu, dochodziły jego komendy, poganiał sprzątacza, ze zgrzytem przesuwali stół, wlekli krzesła, robili miejsce.<br>- Kto z nas ma