narodem historii... - usłyszał gdzieś za sobą tenorek Żaboklickiego.<br>Nasz sąd o samym powstaniu, które jak powiększająca soczewka skupiło wyolbrzymioną treść naszej ówczesnej rzeczywistości politycznej, nie jest sądem udokumentowanym historycznie, naukowo. Nie możemy się powołać na archiwa polityczne, których bodaj że nie było i nie będzie. Był to przecież czas, gdy szyfr radiowy zastępował korespondencję dyplomatyczną, gdy "Chwila muzyki polskiej", nadawana po komunikatach radia londyńskiego, przynosiła najważniejsze decyzje zaszyfrowane w piosenkach. Nie wiemy więc, kiedy doczekamy się opracowań historycznych o naukowej wartości, ale jesteśmy przekonani, że spatrolowanie podminowanych uczuciowymi uprzedzeniami terenów powstania jest dziś przede wszystkim rzeczą zdrowego rozsądku, najmniej do tego