na muzyce, przejęci nagłą wiedzą, że istnieją, są, jeszcze trochę będą.<br>Tyle pojmował nawet sam, bez niczyich tłumaczeń. Nie był turystą - to wyczytał ze słów Lidki - na pewno nie, ale to wcale jeszcze nie oznaczało, że czuł się częścią tego, co się dzieje. Całej sytuacji było za dużo, jak w szyfrowanej kombinacji nie do rozplątania. Niczego nie dawało się zrozumieć do końca. Nic nie pasowało do reszty, i dlatego nie chciał już rozumieć. To wszystko miało wyglądać inaczej - ten kraj, podróże po tutejszych miastach, nawet inscenizacja, którą przygotował i rozpisał przed wyjazdem. Wszystko, zamiast się składać, zawęźlało się tylko coraz bardziej