won precz! Ty drapieżco!" Odskoczył i usiadł sobie w pobliżu. Teodozja stanęła nad miednicą, przytrzymała kurę kolanami, prawą ręką wzięła nóż, lewą zadarła do góry łeb ptaka. Trzymając nóż w ręku, dwoma palcami wyskubała trochę pierza z podgardla kury, po czym ścisnęła ją mocniej kolanami i przesunęła nożem po gołej szyi. Bluznęła krew do miednicy, ściśnięty ptak poruszył się i wyprężył nogi. Na widok buchającej krwi kotek odbiegł w bok, węsząc. Do miednicy ciurkiem spływała krew, monotonnie dzwoniąc kroplami. W końcu, kiedy już prawie wszystko spłynęło, kura została rzucona na to samo miejsce, pod zlew. Tam drgała w śmiertelnych kurczach. Teodozja