Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
nie jestem, że czuję i rozumiem jak wy. Dlaczego zatem, dlaczego nie uznajecie mnie i mojej ukochanej, która też jest szlachcianką, choć tylko zagrodową, ale z herbem... Jestem jednym z was i za swoje pieniądze też mam prawo bywać w tym lokalu... Jestem przecież prawdziwym Polakiem, a nie synem pachciarza, szynkarza czy lichwiarza. Dlaczego więc nie chcecie mnie tu wpuścić?
- Wyrzucić ich! - krzyczał dyrektor "Adrii". - Wyrzucić natychmiast!
Portierzy, kelnerzy, fryzjerzy, muzycy patrzyli z obrzydzeniem na strupy, kołnierze białe od łupieżu, zasmarkane, załzawione, zaplute twarze.
Jak podejść i złapać, żeby się nie pobrudzić?
Karzeł wyciągnął kilka banknotów i potrząsnął nimi ostentacyjnie.
- Wpuśćcie
nie jestem, że czuję i rozumiem jak wy. Dlaczego zatem, dlaczego nie uznajecie mnie i mojej ukochanej, która też jest szlachcianką, choć tylko zagrodową, ale z herbem... Jestem jednym z was i za swoje pieniądze też mam prawo bywać w tym lokalu... Jestem przecież prawdziwym Polakiem, a nie synem pachciarza, szynkarza czy lichwiarza. Dlaczego więc nie chcecie mnie tu wpuścić?<br>- Wyrzucić ich! - krzyczał dyrektor "Adrii". - Wyrzucić natychmiast!<br>Portierzy, kelnerzy, fryzjerzy, muzycy patrzyli z obrzydzeniem na strupy, kołnierze białe od łupieżu, zasmarkane, załzawione, zaplute twarze.<br>Jak podejść i złapać, żeby się nie pobrudzić?<br>Karzeł wyciągnął kilka banknotów i potrząsnął nimi ostentacyjnie.<br>- Wpuśćcie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego