Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Krajewski
Tytuł: Koniec świata w Breslau
Rok: 2003
jego portorykańscy parafianie. Z łazienki dochodziły odgłosy torsji i bulgotanie instalacji klozetowej. Anwaldt uchylił lekko drzwi do sypialni. Smuga światła rozcięła na pół łóżko. Głowa Mocka spoczywała na szczycie białej góry poduszek. Obok posłania stały kroplówka i stolik zawalony lekarstwami. Wysmukłe buteleczki w pergaminowych kapturkach sąsiadowały z przysadzistymi słoikami pełnymi tabletek. Mock poruszył przebitą igłami dłonią i rzucił Anwaldtowi ironiczny uśmieszek.
- Widzisz, jakim jestem złośliwym staruchem. Nie dość, że byłeś u mnie dziś rano, to wzywam cię znów wieczorem - syk wydychanego przez Mocka powietrza przybrał głębszy ton. - Ale wybaczysz mi z pewnością, kiedy ci powiem, że chciałem pochwalić się przed tobą
jego portorykańscy parafianie. Z łazienki dochodziły odgłosy torsji i bulgotanie instalacji klozetowej. Anwaldt uchylił lekko drzwi do sypialni. Smuga światła rozcięła na pół łóżko. Głowa Mocka spoczywała na szczycie białej góry poduszek. Obok posłania stały kroplówka i stolik zawalony lekarstwami. Wysmukłe buteleczki w pergaminowych kapturkach sąsiadowały z przysadzistymi słoikami pełnymi tabletek. Mock poruszył przebitą igłami dłonią i rzucił Anwaldtowi ironiczny uśmieszek.<br>- Widzisz, jakim jestem złośliwym staruchem. Nie dość, że byłeś u mnie dziś rano, to wzywam cię znów wieczorem - syk wydychanego przez Mocka powietrza przybrał głębszy ton. - Ale wybaczysz mi z pewnością, kiedy ci powiem, że chciałem pochwalić się przed tobą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego