jakoś oschle Niteczka odwracając jego nosze tyłem do Kryski.<br>- I tak zaraz wstaję.<br>- Spróbuj, Machabeusz, a osobiście dam ci w czapę, ja teraz gołębia trafiam w locie.<br>- Kolumb, Kolumb! - błagalny szept Niteczki.<br>- Mój Boże, skąd pani zorganizowała mięso? - podziw starej panny. - Siadajcie! - Kryska jako pani domu.<br>- Na czym?<br>- Ojej, spaliłam taborety... - Na nosze, proszę na nosze.<br>- Kolumb! - Niteczka strofuje łagodnie. Olo patrzy z czułością na twarz przyjaciela, z której chudość wyciągając nos i zostawiając grube usta uczyniła jakby czytelny preparat rasy, i uśmiecha się wspominając Starego.<br>Myśli właśnie, że trzeba mu powiedzieć o tym, jak wydostojniał sztubacko złośliwy przydomek od przyznanego