i przestałem słuchać, co mówił Albin i Felek, i przeprosiłem ich, i wyszedłem na pokład, opustoszały o tej porze i ciemny, bo świeciły się tylko żarówki ukryte pod grubym niebieskim szkłem, ale po słonecznym dniu powietrze przechowało jeszcze przyjazne ciepło,<br>i stanąłem na lewej burcie przy relingu: dokoła nieruchoma ołowiana tafla wody ze smugą piany wskazującą, że tędy płyniemy, że tędy przepłynęliśmy, i wiedziałem, że jestem pośrodku, między Afryką a Europą, że wszędzie za daleko, zwłaszcza do nieba, na którym żarzyły się znane - dzięki Sarze - nieobce od lat gwiazdozbiory, jakich tam, w Azji, nie mogliśmy dojrzeć, a wśród nich zawsze życzliwa